Gdy mówi, patrzy prosto w oczy. Jest silną kobietą, która wie, czego chce. Trzy lata temu postanowiła, że Mariusz będzie jej facetem i oczywiście tak się stało. Opowiadała historię swojej miłości bez cienia wątpliwości do każdego jej aspektu. Ale… okazało się, że Iwona i Mariusz to para, która nie chce mieć dzieci.
To,że w większości przypadków 19 letnia dziewczyna nie do końca jeszcze wie czego chce i czego od życia oczekuje.28 lat to już raczej taki wiek,w którym myśli się o stabilizacji a nie szaleństwach.Znam wiele 18-20 latek i po raz kolejny nie zrobiłbym takiego błędu jak kiedyś gdzie się z taką młodą związałem.Takie dziewczyny
Czasami można spotkać obiektywnie przystojnego faceta, bo i wysoki, i z twarzy nie straszy, nie jest za gruby ani za chudy, ma szyste ubranie, ale jest jakiś taki cały rozmemłany, nie wie czego chce, czy chce się spotykać czy nie, czy chce mieszkać sam czy z rodzicami, czy wybierze wieczorem randkę w kinie czy w restauracji, albo
Faceci to tajemnicze istoty. Czasami po prostu ich nie rozumiemy, ale bywa, że celowo ukrywają przed nami niektóre rzeczy. Nie chodzi wcale o przewinienia, których się dopuścili, lub planowanie działań – z punktu widzenia ukochanej kobiety – okropnych. Bywa, że są to drobiazgi, ale ich świadomość okazałaby się dość bolesna.
Gość Netkobiet. Odp: Ona ma chłopaka, ale sama nie wie czego chce. Sarito napisał/a: Problem w tym że mi za bardzo na niej zależy żeby rezygnować. Ale jej nie zależy na Tobie, bo gdyby zależało, to byłaby z Tobą, a nie z tamtym. Obecnie tracisz tylko czas, a ona bawi się i Tobą, i swoim chłopakiem.
KSIĄŻKI Napisałem 4 książki z zakresu efektywnej współpracy z klientem, które jak do tej pory przeczytało blisko 9 000 osób PRZECZYTAJ BLOGA Oprogramowanie szyte na miarę. Jak rozmawiać klientem, który nie wie, czego chce? Dzięki tej książce dowiesz się w jaki sposób “wyciągnąć z głowy” klienta precyzyjne wymagania. Jak zidentyfikować potrzeby biznesowe i jak
MFaCpS. "i chce by było dobrze" i "Ja juz nie wiem co mam robić ,stawałam na głowie ,wszystko robilam by uratowac to małżeństwo i nic nie pomaga." Radzi Ci pani psycholog abyś dała i jemu i sobie czas- żeby on zatęsknił za dziećmi i Tobą, to czemu się nie stosujesz do uwag. On zawinił a Ty zabiegasz i zabiegasz. Może on czuje fałsz sytuacji. Zawinił, jakoś jeszcze tego wobec Was nie odpokutował a Ty pelna ciepla, miłości już go popędzasz, choć tu do nas kochanie, szybciutko. Tak jakbyś kota na śmierć chciała zagłaskać- no tak mialeś wpadkę, zdradziłeś nas, troszkę to odchorowałam ale nie martw się już wszystko zaraz wróci do normy tylko ladnie się do świata uśmiechniemy i wszystko będzie pięknie. Jeśli Cię kocha, to powinien w jakiejś formie przejść czas kajania się, świadomości, że wyrządził ogromną krzywdę swoim dzieciom i swojej żonie. Ponadto powinien się w sobie głęboko zastanowić co było w Waszym związku dla niego niemile, drażniące, zbyt łatwe ze szybko mu przyszła zdrada. Powinien wrócić po wewnętrznych przeobrażeniach silniejszy i wiedzący czego chce od życia. Jeśli Cię kocha to powinien być teraz twardy jak opoka dla swoich najbliższych. On na razie siedzi u babci i jest jak ciepłe kluchy, jeszcze nie zauważył czego tak naprawdę pragnie. On sobie tam posiedzi, poduma, może wymyśli, że wogóle nie nadaje się do życia rodzinnego, ograniczy się do alimentów. To Ty jesteś ta wojowniczka, chcesz z całym światem walczyć za Was oboje. Pokazałaś mu to i pięknie- nie każda kobieta tak umie walczyć o swoje gniazdo. Niemniej albo się Twój mąż otrząśnie, albo mimo pewnie jednak chwilowego załamania Twojego przydzie Ci iśc przez życie samej. Nie da się kochac za dwoje, a Ty byś chciała właśnie to uczynić. Wystarczy, że ja kocham , moja miłość jest jak tarcza chroniąca nasze małżeństwo, to juz choć tu kochanie szybciutko i wszystko bedzie dobrze. Może te wizyty u psychologa, czy mediatora małżeńskiego coś Wam pomogą (ale stosuj sie trochę do rad ludzi, którzy patrzą na Was na zimno z boku) a może czas coś pomoże. Musisz teraz nabrać filozoficznego spojrzenia na sprawę i opracowywać strategie i" na wóz i na przewóz". I niczego nie przyspieszać. rafik Kobieta, żona, matka pewnie pracująca, martwiąca się o spokój swoich dzieci, kombinująca jak w każdy zwykły dzień dać sobie radę z multum obowiązków-Ty radzisz zasiąść do kompa i stworzyć jakąś fikcyjną sytuację, która zagra na uczuciach męża. To nie jest etap podchodów u nastolatków, to jest etap poważnych uczuć i decyzji, w który nie wprowadza się fałszywych niuansów, bo dopiero można byłoby zbzikować. Jedynie Twój wniosek, który jest bardzo słuszny- jemu jest za dobrze. On zdradzil i o niego zabiega żona. I to on czuje,że skoro nie ma za to kary to jest to sztuczne i boi sie wchodzic w malżeństwo sztuczne, bo za chwilę znów je naruszy. Narusza być może, aby znajdowac pokłady prawdy ukryte pod tym obrazem idyllicznej miłości jego żony do niego. Może żona, która w poprzednim związku była bita i poniżana, uważa, że zdrada to tylko taka mała ryska i nie warto jej nauczyła się, że ze stachu przed biciem i poniżeniem kobieta powinna być zawsze uśmiechnięta na przeciwności losu i wszystko brać za dobrą monetę. Ktoś s..siu leje na twarz a ona ma obowiązek pytać czy to deszczyk pada? Walczy o swoją rodzine, o swoje dzieci jak lwica, ale pomniejsza lub nie zauważa ważnośći etapu kajania, kary u swojego męża. Jakby nie pozwala mu przepracować tej zdrady.
Chcę zaufania. Ja tego potrzebuję. Braku strachu. Gdy jestem przy tobie i mówię, że będzie w porządku, bardzo potrzebuję, żebyś ty uwierzyła w to. Żebyś się nie pragną mężczyźni?Można z pewnością rzec, że ilu mężczyzn, tyle potrzeb. Ale czy można pośród nich wskazać takie, które dotyczą wszystkich? Wydaje się, że tak. Tylko… czy można w ogóle mówić o nich głośno?Podczas pracy nad pewnym tekstem mój rozmówca niezwykle szczerze odpowiedział na pytanie: Czego potrzebujesz w związku? Jesteście ciekawe? Zatem pozwalam sobie oddać mu głos:– Jest jedna potrzeba, którą prawie każdy facet ma. Ale dzisiaj nawet nie można jej artykułować. Bo jest feminizm, bo jest równouprawnienie, bo jest wyzwolenie…– O-o dopiero początek, a już wchodzimy na grząski grunt. Przecież lubimy równouprawnienie! Jakby to było bez prawa jazdy, możliwości głosowania i spodni? Ale – posłuchajmy dalej, co ON ma na myśli: – Facet chce być potrzebny. Chce zapewnić bezpieczeństwo. WOW, to brzmi tak dobrze, wszystko chyba jasne, właściwie można by zakończyć temat, ale… zdaje się, że jest tu ciąg dalszy:– Ale jeśli chcę zapewnić bezpieczeństwo, to chcę od kobiety jednej rzeczy – oho, no i przestaje być tak różowo. Mężczyzna jednak czegoś od nas chce. Nie wszystkie i nie zawsze to lubimy. Ale choćby z ciekawości, posłuchajmy o co kaman:– Chcęzaufania. Ja tego potrzebuję. Braku strachu. Gdy jestem przy tobie i mówię, że będzie w porządku, bardzo potrzebuję, żebyś ty uwierzyła w to. Żebyś się nie mógł być wsparciem w warstwie praktycznej, ale też w warstwie także:Singielko, masz za duże wymagania? A może wręcz przeciwnie?Pozwól mu być oparciemHmm… Nie takie złe to jego chcenie, a nawet… budujące. Tylko, dlaczego on właściwie o tym mówi?– Bo to działa w dwie strony. Facet chce być oparciem, ale chodzi też o to, żeby dziewczyna pozwoliła mu być tym oparciem. No i pozamiatane. Jak Wam się tego słucha drogie silne i twarde koleżanki? Czy potrafimy być i silne, i kruche jednocześnie? Czy w kimś może rodzi się bunt? Cóż, mężczyzna ma tu dobrą intuicję, bo też to wyczuwa:– W dzisiejszych czasach, kiedy ja to mówię, że chciałbym być oparciem, to jest zabronione z dwóch powodów. Po pierwsze, zaraz ktoś powie „ty jesteś szowinistą!Chcesz rządzić tą babą, pewnie chcesz, żeby siedziała w domu!”. Nie, nie chcę. Niech ona robi swoje rzeczy, niech ona pracuje, niech tworzy swoje życie, ale niech ma to poczucie stabilizacji. Jeśli ją wyrzucą z roboty, to niech wie, że ktoś druga rzecz jest taka, że dziewczyny sobie nie pozwalają, żeby ktoś był ich oparciem. Bo one chcą być full niezależne i to powoduje, że facet w związku często nie spełnia tej swojej potrzeby. Kiedy jest problem to dziewczyna chce udowodnić, że ona sobie w 100% z tym poradzi. Że ona nie potrzebuje tego momentu odpoczynku, wsparcia. A to jest coś, co każdy facet chciałby tu kropka drogie Panie. A może wielokropek, do przemyślenia…Czytaj także:3 mity o byciu singielką
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-10-19 19:20:08 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Temat: Facet nie wie czego troche forum,bo mam problem z facetem i postanowilam napisac. Troche ponad rok temu poznalam poczatku bylo wielkie zauroczenie po dwoch stronach. Bylo pol roku zaczelam rozmowe na temat tego,czy mu zalezy,czy ma jakies plany w stosunku do mnie i od tego czasu zaczely sie problemy. On powiedzial,ze nic mi nie powie,nic nie obieca,bo byl w dlugim zwiazku, obiecywal i nic nie wyszlo z tego, to teraz nie bedzie obiecywal i mowil nic. Ja troche zaczelam watpic w ten zwiazek,bo chcialam uslyszec,ze mu zalezy, ze chce ze mna byc. Co jakis czas zaczynalam rozmowe na ten temat a on stawal sie coraz koncu zerwalam z nim skoro on powiedzial,ze sam nie wie czego chce. On sie do mnie odezwal, ja uleglam i tak ulegam od kilku miesiecy, bylybz mojej strony placz, pytanie,czemu mnie nie kocha, jedyna odpowiedz z jego strony :Nie sie jak glupia, bo jest ciagle seks, on niby mowi,ze seks to uczucia itd. Kilkabrazy go prosilam,zeby sie do mnie nie odzywal a on i tak sie odzywa. W koncu od dwoch tygodni zaczelam stosowac metode 34 krokow. Oficjalnie nie jestesmy ze soba, ale sie zazdrosny, ale nie rozmawia o zwiazku, nie mowi,ze chce ze mna byc. Ja jestem wesola i tez przestalam mowic o uczuciach,o pisze, nie dzwonie. Jest mi ciezko, bo jest strasznie obojetny wobec mnie,choc nie wiem,czy to nie gra. 2 Odpowiedź przez Aniagorna 2015-10-19 20:00:21 Aniagorna Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-30 Posty: 12 Odp: Facet nie wie czego chce byc zbyt brutalna, ale takie historie raczej nie koncza sie dobrze. Przewaznie to niestety zmarnowany czas, nerwy i emocje. Jesli Cie nie chce to nie powinnas sie o niego starac, kombinowac itp, tylko znalezc kogos kto bedzie chcial i bedzie zaslugiwal. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Tak czy inaczej zycze zeby Cie sie ulozylo 3 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-19 20:04:32 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego zaczęłam stosować zasadę 34 kroków, choć nie wszystko mi sie jeszcze udaje. chce poobserwować jak on na to zareaguje, a jesli nie będzie żadnej jego reakcji to calkowicie sie odetnę od niego 4 Odpowiedź przez MrSpock 2015-10-19 21:29:06 MrSpock Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-26 Posty: 1,387 Odp: Facet nie wie czego ciekawe bo ile razy ja mówię dziewczynie że nie potrzebuję od niej seksu tylko ciepłych uczuć, to ona nie chce się ze mną spotykać. Tutaj widzę coś odwrotnego, po raz kolejny. 5 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-19 21:36:20 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego ja tez zauwazylam taka zaleznosc,ze jak jest fajny facet, ktory potrafi okazac uczucia i dba o kobiete to sobie nieswiadomie wybiera kobiete, ktora tego nie doceni, ktora go olewa, spotyka sie z innymi za jego plecami a on trafia na forum i pisze o tym jak bardzo ja kocha. I wtedy ja czytam to i mysle sobie,ze chyba trzeba zostac taka olewajaca i wtedy trafie na fajnego faceta 6 Odpowiedź przez Cenaaa 2015-10-19 21:39:18 Cenaaa Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 212 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:Bo ja tez zauwazylam taka zaleznosc,ze jak jest fajny facet, ktory potrafi okazac uczucia i dba o kobiete to sobie nieswiadomie wybiera kobiete, ktora tego nie doceni, ktora go olewa, spotyka sie z innymi za jego plecami a on trafia na forum i pisze o tym jak bardzo ja kocha. I wtedy ja czytam to i mysle sobie,ze chyba trzeba zostac taka olewajaca i wtedy trafie na fajnego facetaCóż no. Nieustająca pogoń za króliczkiem. Im bardziej coś niedostępne, tym bardziej pożądane Trzeba coś stracić żeby docenić. Aby odzyskać, należy się zmienić. 7 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-19 21:42:46 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego Tylko to meczace,ze trzeba ciagle uciekac, udawac obojetna, czekac. Kto stosowal metode 34 krokow i jaki odniosla skutek?Jestem ciekawa 8 Odpowiedź przez Cenaaa 2015-10-19 21:53:29 Cenaaa Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 212 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:Tak. Tylko to meczace,ze trzeba ciagle uciekac, udawac obojetna, czekac. Kto stosowal metode 34 krokow i jaki odniosla skutek?Jestem ciekawaJa stosowałem. Pomogło mega. Uwolniłem się od toksyn. Przede wszystkim zapomniałem Trzeba coś stracić żeby docenić. Aby odzyskać, należy się zmienić. 9 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-19 22:02:26 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego byles twardy?A jak jest z seksem w tej metodzie?Bo nic tam o tym nie pisze?A kobieta do Ciebie?Jak dlugo Ci to zajelo? 10 Odpowiedź przez Cenaaa 2015-10-19 22:12:02 Cenaaa Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 212 Odp: Facet nie wie czego chce. Nie chciała wrócić. Mi z czasem też się jej odechciało. Po ponad 3 letnim związku dojście do "pełniej sprawności" zajęło mi około 8 miesięcy. Z seksem to już kwestia indywidualna Trzeba coś stracić żeby docenić. Aby odzyskać, należy się zmienić. 11 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-19 22:26:17 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego miesiecy to dlugo. Mam nadzieje,ze u mnie to krocej potrwa, choc wiem, ze na razie nie jestem w stanie calkiem zerwac kontaktow, na razie postram sie zastosowac ta metode, choc nie jest tylko chwile sie z nim widzialam i potem zero kontaktu a mi najzwyczajniej w swiecie przykro. 12 Odpowiedź przez rossanka 2015-10-19 22:39:49 rossanka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-29 Posty: 13,679 Wiek: 59 Odp: Facet nie wie czego z tego nie szybciej z nim skończysz tym lepiej dla sama się będziesz dziwić,jak mogłaś tkwić w czymś 13 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-10-19 23:04:20 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Facet nie wie czego chce. Godzac sie na seks bez miłości niszczysz siebie, poczucie szacunku i wartosci siebie. W waszej relacji nic sie nie zmieni wiec nie wiem dziewczyno po co to robisz? Opamietaj, ogarnij sie może? I jeszcze mówisz o jakieś grze? Coś sobie ubzdurałaś. Sytuacja jest jasna. Ogarnij się. Veritas in omnem partem sui eadem est 14 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-20 15:40:44 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego mi opadaja na ta jego moze to reakcja na moja z tych 34 krokow,ale ogolnie przykro mi raczej z tym nie wytrzymam i przerwe calkowicie ta znajomosc,bo tylko cierpie, czekam nie wiadomo na co. 15 Odpowiedź przez grinta 2015-10-20 15:46:29 grinta Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-20 Posty: 782 Wiek: 47 Odp: Facet nie wie czego chce. Wykorzystuje Cie seksualnie i tyle. Jestes miesem i nic poza tym,pasuje Ci to? Nie doszukuj sie niczego innego bo nie ma i mowia Ci to osoby, ktore widza czego Ty nie jeszcze nie dostrzegasz bo przezyly wiele. "For the wrong person you have never worth but for the right person you mean everything" 16 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-20 16:27:34 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego moze i tak. Tylko sie zastanawiam dlaczego np. kilka dni temu myslal,ze jestesmy razem, a ja go dopiero uswiadomilam,ze nie jestesmy. 17 Odpowiedź przez grinta 2015-10-20 17:00:43 grinta Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-20 Posty: 782 Wiek: 47 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:Byc moze i tak. Tylko sie zastanawiam dlaczego np. kilka dni temu myslal,ze jestesmy razem, a ja go dopiero uswiadomilam,ze nie wlasnie uwaza Cie za wlasnosc i masz chodzic jak on chce. Nie umiesz odejsc, zgadzasz sie na jego zachowanie, spisz z nim-dla niego to znaczy byc razem. "For the wrong person you have never worth but for the right person you mean everything" 18 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-20 17:07:28 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego ha trochę wlaściwie odkodowałas jego charakter, on chce żebym ja chodziła tak jak on chce. jak ostatnio zaczęłam się stawiać oczywiście żartując to mi powiedział,że sie pyskata zrobiłam. czyli uważasz,że dla niego seks znaczy związek? jakis czas temu mi mówił,że dla niego seks równa sie miłość. A ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem,że chce żeby w końcu coś z siebie wykrztusil na nasz temat. 19 Odpowiedź przez grinta 2015-10-20 17:40:55 Ostatnio edytowany przez grinta (2015-10-20 17:41:10) grinta Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-20 Posty: 782 Wiek: 47 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:ha ha trochę wlaściwie odkodowałas jego charakter, on chce żebym ja chodziła tak jak on chce. jak ostatnio zaczęłam się stawiać oczywiście żartując to mi powiedział,że sie pyskata zrobiłam. czyli uważasz,że dla niego seks znaczy związek? jakis czas temu mi mówił,że dla niego seks równa sie miłość. A ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem,że chce żeby w końcu coś z siebie wykrztusil na nasz Wasz temat nigdy nic nie uslyszysz bo on decyduje o Tobie wiec nie bedzie bral pod uwage Twoich potrzeb i w ogole Ciebie jako odrebnej istoty. Dla wielu facetow seks oznacza zgode, pokoj, wszystko ok. Jesli pasuje Ci taki uklad to zyj tak jak zyjesz. Odpowiedz juz znasz- szanuj sie dziewczyno, stac Cie na wiecej, nie musisz byc czyjas wycieraczka, masz swoja godnosc? Takie okruchy to da bardzo zdesperowanych-czy nalezysz do nich? bo mnie wydajesz sie calkiem fajna "For the wrong person you have never worth but for the right person you mean everything" 20 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-20 17:51:22 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego mi,że wydaję Ci sie fajna:) ja jestem po prostu taka,że jak juz sie zakocham to kocham:) ogólnie bardzo fajny z niego facet, uwielbiam jego poczucie humoru, lubie z nim spędzać czas, razem gotujemy, jemy, seks jest odjazdowy, najlepszy w moim życiu, oglądamy filmy, rozmawiamy na różne tematy. Dlatego tak ciężko mi to skończyć, bo ciagle mam nadzieję,że nam coś wyjdzie. 21 Odpowiedź przez grinta 2015-10-20 18:26:04 grinta Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-20 Posty: 782 Wiek: 47 Odp: Facet nie wie czego chce. Ok, jesli jest wiec tak fajnie to zacznij natychmiast pracowac nad samoocena-naucz sie kochac siebie i miec dla siebie szacunek a w konsekwencji inni tezbeda go mieli poszukaj w internecie jakie sa techniki i dzialaj dziewczyno bo zepsujesz sobie zycie i kiedys nie bedzie tak fajnie jak teraz . "For the wrong person you have never worth but for the right person you mean everything" 22 Odpowiedź przez sweetgirl25 2015-10-20 19:09:55 sweetgirl25 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-17 Posty: 193 Odp: Facet nie wie czego chce. Ja bym autorko na Twoim miejscu odmowila mu seksu,zobaczysz jak tak patrząc na to z boku to po co on ma być z Tobą w związku skoro On ma to wszystko bez związku ?Miałam troszkę podobną sytuacje,ale bez seksu. ,,Kiedy wiesz czego szukasz, jest łatwiej to znaleźć''. 23 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-20 20:35:10 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego ja wiem,ze musze nad tym pracowac i wlasciwie juz to robie, przynajmniej sie dlatego z nim zerwalam, wlasnie z szacunku dla siebie, aczkolwiek popelnialam blad uprawiajac z nim seks, bo on niesamowicie na mnie juz wlasnie kilka razy probowalam odmowic mu seksu, ale on jak chce to po prostu siebie i staje obok, prosi mnie nawet o to, dorosly facet i ja w koncu ulegam 24 Odpowiedź przez sweetgirl25 2015-10-20 21:51:34 Ostatnio edytowany przez sweetgirl25 (2015-10-20 21:52:48) sweetgirl25 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-17 Posty: 193 Odp: Facet nie wie czego chce. No to jeśli On tak będzie prosił a Ty będziesz ulegać to taka sytuacja jak teraz będzie trwała i trwała i końca nie będzie. Potrzeba silnej woli,chociaż wiem,ze to cieżkie. ,,Kiedy wiesz czego szukasz, jest łatwiej to znaleźć''. 25 Odpowiedź przez pannapanna 2015-10-20 22:45:33 pannapanna Gość Netkobiet Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:wlasnie z szacunku dla siebie, aczkolwiek popelnialam blad uprawiajac z nim seks, bo on niesamowicie na mnie juz wlasnie kilka razy probowalam odmowic mu seksu, ale on jak chce to po prostu siebie i staje obok, prosi mnie nawet o to, dorosly facet i ja w koncu ulegamMasz w tym zdaniu sprzeczność:uprawiajac z nim seks, bo on niesamowicie na mnie razy probowalam odmowic mu seksu, ale on jak chce to po prostu siebie i staje obok, prosi mnie nawet o to, dorosly facet i ja w koncu ulegam =BRAK szacunku do bo jesteś histeryczką i myślałaś że mu robisz łaskę (nie myl z laską)A on ma to gdzieś, bo stanie obok ciebie i się mu rzucasz do szacunku, i dlatego on cię nie szanuje. Tasz szczerze - to nie miałby za co.... 26 Odpowiedź przez elizka11 2015-10-20 22:53:08 elizka11 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-08-31 Posty: 233 Odp: Facet nie wie czego łatwo mi to przyjdzie powiedzieć, ale nie marnuj czasu na takiego człowieka. Znajdź sobie źródło pozytywnych emocji, a nie rozchwiania nerwowego. Szkoda życia na takie akcje 27 Odpowiedź przez Indestructible 2015-10-20 23:17:16 Indestructible Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5 Odp: Facet nie wie czego jeżeli pasuje Ci wizja dziury awaryjnej to nie zmieniaj nic. Odmawiasz seksu a mimo to lecisz do niego(?) i go uprawiacie...Trochę to zagmatwane. Totalny brak szacunku do własnego ciała. Brutalnie rzecz ujmując masz cipkę łajdaczkę 28 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-21 10:33:48 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego zbieram sie do tego,zeby mu powiedziec,ze juz sie z nim nie bede spotykala. Nie jest latwo, bo czlowiek ciagle ma nadzieje i trudno sie rosztac tak naprawde. 29 Odpowiedź przez Marajka 2015-10-21 11:08:48 Ostatnio edytowany przez Marajka (2015-10-21 11:15:08) Marajka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-06-22 Posty: 698 Odp: Facet nie wie czego chce. Indestructible napisał/a:Kochana jeżeli pasuje Ci wizja dziury awaryjnej to nie zmieniaj nic. Odmawiasz seksu a mimo to lecisz do niego(?) i go uprawiacie...Trochę to zagmatwane. Totalny brak szacunku do własnego ciała. Brutalnie rzecz ujmując masz cipkę łajdaczkę No coz, ja powiem cos calkiem lajdaczka, ktora czerpie z tego przyjemnosc, to dar od losu. A korzystanie z przyjemnosci, ktore daje cialo, jest wyrazem szacunku dla tego ciala. Po to je mamy, zeby sie z nim dobrze czuc. Facet wie, czego chce, tytul wybralas autorko zle!Chce tej znajomosci, chce seksu, ale nie chce deklarowac sie, ze ma to byc staly zwiazek. Nie chce deklaracji, o ktorych nie wie, czy bylby w stanie i chcialby je wypelnic. Tak tez sam mowi i uwazam, ze jest to bardzo uczciwe. Uwazam, ze jest to w porzadku z jego strony, ze nie chce obiecywac i to jasno mowi. On nie robi Ci zadnej krzywdy, ani nie Ci po pustych deklaracjach? Przeciez i malzenstwa sie rozpadaja, a to byly powazne problem, jaki masz Ty sama, to Twoja glowa, ktora sie uparla, ze facet, na dokladke jeszcze taki po dlugim zwiazku, musi sie od razu deklarowac na nastepny go skutecznie do tego chemia wydaje sie dobrze pasowac. Byc moze wlasnie dlatego seks jest dobry, ze nie ma stalej deklaracji. Wtedy jest i inne rzeczy pasuja, lubisz z nim Ty mimo tego skutecznie rujnujesz wszelkie szanse, bo sobie wbilas do glowy, ze on ma sie zdeklarowac na wiecznosc. Tragedia!!!Jest obojetny? Przeciez probujesz go manipulowac ta swoja metoda 34 krokow. Nie chodzi Ci o wyjscie ze zwiazku, tylko zeby on robil to, co facet, ze na nie daje sie na to sa Twoje oczekiwania, ktorych on nie chce spelniac. Moja osobista rada, to korzystac z tego, co Ci zycie oferuje, mianowicie dobry seks i niezla znajomosc, i przestac sie zatruwac tymi moralnosciami i przede wszystkim przestac oczekiwac. Mialabys wtedy szanse uwolnic sie choc troszke od tego kurczowego trzymania sie wlasnych wyobrazen, jak musi wygladac znajomosc i nauczyc sie zycia dniem dzisiejszym, zamiast ciaglego przebywania tylko w przyszlosci, czyli w glowie, a wiec wlasciwie dobra inwestycja na przyszlosc, bo najczestszym powodem naszych dramatow sa nasze wlasne sztywne poglady i wyobrazenia. Ale jesli koniecznie chcesz stalego zwiazku od razu z deklaracjami i to jest dla Ciebie najwazniejsze, to szukac innego faceta, takiego samego desperata, jak Ty. 30 Odpowiedź przez sweetgirl25 2015-10-21 15:30:00 Ostatnio edytowany przez sweetgirl25 (2015-10-21 15:32:41) sweetgirl25 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-17 Posty: 193 Odp: Facet nie wie czego chce. Marajka dobrze to mialam powiedziec,że jeśli seks jest fajny to korzystaj ,ale też nie nastawiaj się na cos sumie to sama nie wiem czy na Twoim miejscu bym nie korzystała ;p ale jeśli Ty caly czas masz nadzieję na coś więcej a jem sie podoba tak jak jest to proponuję to zakończyć. ,,Kiedy wiesz czego szukasz, jest łatwiej to znaleźć''. 31 Odpowiedź przez Indestructible 2015-10-21 21:23:37 Indestructible Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5 Odp: Facet nie wie czego wszystko byłoby okey gdyby nie to że autorka chce związku,deklaracji i tej całej partnerskiej otoczki a facet żyje dniem dzisiejszym. Plus dla faceta za szczerość-nie rzuca pustych obietnic których sam nie jest pewien i to się ceni. Joasior zastanów się czego chcesz. Czy odpowiada ci taka relacja-jeżeli nie to zostaw to w cholerę. Nie wiem na ile zdążyłaś go poznać,być może ma za sobą już takie związki pod presją-wielkie plany,zaręczyny,ślub,dziecko a jemu się po prostu do tego nie spieszy. Piszesz że on nie wie czego chce a ja widzę że to ty tego nie wiesz. Facet jasno powiedział Ci co myśli,nie ściemnia,mówi jak jest a ty to raz z nim zrywasz,potem tęsknisz zapewne wylewając litry łez w poduszkę by po kilku godzinach wskoczyć mu do łóżka a kolejnego dnia replay Ja nie mogłabym tak funkcjonować ale skoro ty tego chcesz to ryzykuj,a nóż za rok,dwa sam ci powie że jesteś dla niego ważna. Żeby nie było...piszę to ja-kobieta która wskoczyła facetowi do łóżka po niecałych 2 tygodniach znajomości(niczym panna z cipką łajdaczką ) .Uważam że to była najlepsza decyzja w moim życiu,do dnia dzisiejszego jesteśmy razem-ponad 7 pięknych lat Pamiętaj tylko że w takiej sytuacji dręczenie go rozmowami o związku skutecznie go może od ciebie odstraszyć. 32 Odpowiedź przez joasior1976 2015-10-22 17:41:52 Ostatnio edytowany przez joasior1976 (2015-10-22 17:43:30) joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego ja juz nie wiem co mam robić. Dziś postanowiłam,że nie będę robic na razie nic po prostu i postaram sie przede wszystkim nie myślec ciagle o tym, bo ostatnie miesiące to ciągłe przemyslenia, które mi robią papkę z mózgu. Jeśli w pewnym momencie poczuję,że juz w ten sposób nie potrafię nie mogę to to skończę, może ten moment nadejdzie jutro, byc może za miesiąc. Myslę,że wtedy,gdy mnie oleje w jakimś ważnym momencie, nie znajdzie dla mnie czasu w ważnym dniu albo da mi w jakis sposób do zrozumienia,że nie jestem dla niego ważna. 33 Odpowiedź przez joasior1976 2015-11-07 12:09:28 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego swoj temat, bo nareszcie podjelam decyzje. Mysle,ze do kazdej decyzji po prostu trzeba dojrzec. Powiedzialam facetowi,ze albo jestesmy w normalnym zwiazku, Oczywiscie powiedzial,ze wymyslam, ze przeciez jestesmy razem itd. Powiedzialam,ze taka relacja mi nie odpowiada,ze chce normalnego zwiazku. Probowal mnie kilka razy namowic na seks ale twardo prostu doszlam do pewnej granicy, otworzyly mi sie oczy. Jego obojetnosc miala na wplyw. On powiedzial,ze przemysli to prosze bardzo mysl,ale spotykac sie nie bedziemy. I super tym czuje,ze w tym wszystkim zachowalam siebie, nie udawalm,ze mi pasuje taki uklad. 34 Odpowiedź przez CatLady 2015-11-07 12:45:21 CatLady Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-13 Posty: 4,814 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:zaczelam rozmowe na temat tego,czy mu zalezy,czy ma jakies plany w stosunku do mnie i od tego czasu zaczely sie problemy. o jest ciagle seks, on niby mowi,ze seks to uczucia itd. zaczelam stosowac metode 34 krokow. Oficjalnie nie jestesmy ze soba, ale sie zazdrosny, ale nie rozmawia o zwiazku, nie mowi,ze chce ze mna byc. Ja jestem wesola i tez przestalam mowic o uczuciach,o pisze, nie dzwonie. Jest mi ciezko, bo jest strasznie obojetny wobec mnie,choc nie wiem,czy to nie to jest za metoda, jakie to kroki?Według mnie jemu nie zależy. Jak facet wie, czego chce i jak mu zależy to umie to okazać i nie ma z tym problemu. Jemu pasuje seks bez zobowiązań. Seks to uczucia? Dla kobiety - może. Dla faceta - niekoniecznie. Pomyśl, problemy zaczęły się, gdy zaczęłaś wymagać czegoś poważnego, jakiegoś zdecydowania, planów, gdy przestało Cię bawić "chodzenie", a zaczęły interesować konkrety, gdy chcesz się upewnić, czy nie marnujesz czasu. Moim zdaniem, marnujesz. Nawet jeśli on nie robi tego z wyrachowania, nawet jeśli jest zwykłym fajtłapą, to po co Ci taki facet? Jak chcesz poważnego związku z planami i deklaracjami, to sobie znajdź poważnego mężczyznę, a nie chłopczyka. 35 Odpowiedź przez joasior1976 2015-11-07 14:23:27 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego doczytalas do mu wlasnie i ucielam spotkania z nim. Niepotrzebny mi taki facet, ktory niby ze mna jest, ale tak naprawde nie jest. Bede sama dopuki nie poznam faceta, ktory w ja bedzie ze mna czas, nie tylko na seksie 36 Odpowiedź przez Nektarynka53 2015-11-07 17:04:47 Nektarynka53 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 2,165 Odp: Facet nie wie czego chce. joasior1976 napisał/a:Nie doczytalas do mu wlasnie i ucielam spotkania z nim. Niepotrzebny mi taki facet, ktory niby ze mna jest, ale tak naprawde nie jest. Bede sama dopuki nie poznam faceta, ktory w ja bedzie ze mna czas, nie tylko na seksieTylko pogratulować podejścia do którego wiele osób musi dojść przez lata . 37 Odpowiedź przez josz 2015-11-07 17:59:16 josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: Facet nie wie czego chce. Marajka napisał/a:Indestructible napisał/a:Kochana jeżeli pasuje Ci wizja dziury awaryjnej to nie zmieniaj nic. Odmawiasz seksu a mimo to lecisz do niego(?) i go uprawiacie...Trochę to zagmatwane. Totalny brak szacunku do własnego ciała. Brutalnie rzecz ujmując masz cipkę łajdaczkę No coz, ja powiem cos calkiem lajdaczka, ktora czerpie z tego przyjemnosc, to dar od losu. A korzystanie z przyjemnosci, ktore daje cialo, jest wyrazem szacunku dla tego ciala. Po to je mamy, zeby sie z nim dobrze czuc. Można i tak, tylko autorce chyba nie o to chodzi, ona chce zaangażowania, miłości i stabilnego związku z seksem oczywiście, a nie seksu jako celu tej dobra decyzja, tak trzymaj, a tego pana zwolnij całkowicie. 38 Odpowiedź przez joasior1976 2015-11-07 18:15:45 joasior1976 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-18 Posty: 38 Odp: Facet nie wie czego dziękuję:) Nie jest lekko, bo ciagle o nim myslę i jutro niedziela, którą zawsze spedzaliśmy razem calkiem miło,ale mimo to jestem zdecydowana odmawiać mu konsekwentnie seksu, bo wiem,że nie popuści tak łatwo. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
fot. Adobe Stock, leszekglasner Przez dziesięć lat byłam jedynaczką. Dobrze pamiętam, co czułam, gdy mama wróciła do domu ze Stasiem. Był malutki jak lalka. Oczywiście, natychmiast chciałam go wziąć na ręce, a rodzice pilnowali mnie, żebym prawidłowo go trzymała. Wydawał mi się taki śliczny… Ale już pierwszej nocy zrozumiałam, że moje życie właśnie zmieniło się nieodwracalnie. Stasiek ryczał pół nocy i wszyscy ciągle do niego biegali. Potem było tylko gorzej. Już nie miałam mamy i taty tylko dla siebie. Co gorsza, kiedy marudziłam czy protestowałam, że nie chcę iść do sklepu, albo gdy odmawiali mi pieniędzy na nową bluzkę, słyszałam, że powinnam być bardziej dojrzała i wyrozumiała. – Nie jesteś malutkim dzieckiem – mówili mi rodzice. – Przecież ty doskonale sobie poradzisz, a Staś wymaga ciągłej opieki. No i chyba widzisz, że ledwie sobie radzimy. Musisz nam pomóc. – Pieluszki i odżywki są drogie – tłumaczyła mama. – A ty masz wystarczająco dużo bluzek, nowa nie jest ci wcale potrzebna. Musimy teraz oszczędzać. Chyba to rozumiesz? Nie, nie chciałam ani tego zrozumieć, ani się z tym pogodzić. A kiedy jeszcze okazało się, że nie mogę zaprosić koleżanek, bo Staś a to za mały, a to chory, a to musi spać po południu, to naprawdę miałam go dość. Wstydziłam się jego zachowania Po pewnym czasie rodzice usłyszeli od lekarza, że coś jest nie tak, że Staś nie rozwija się prawidłowo. Strasznie byli przejęci, a ja razem z nimi. Mimo wszystko to był mój brat, chociaż wcale nie byłam zachwycona jego pojawieniem się. Ale teraz, gdy podejrzewano jakąś chorobę, miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie, bo byłam o niego zazdrosna. Diagnoza oznaczała wyrok dla nas wszystkich. Rodzice wiedzieli to od razu, a ja dopiero po latach zrozumiałam, że niepełnosprawne dziecko w rodzinie to problem całej rodziny. Staś rozwijał się dużo wolniej. Później zaczął siadać, chodzić. A mówić nigdy nie nauczył się dobrze. Opanował tę umiejętność w tak wąskim zakresie, że właściwie bardziej domyślaliśmy się, co chce powiedzieć, niż go rozumieliśmy. Był strasznie niezaradny, wszystko upuszczał, niszczył, ciągle coś tłukł. Gdy wchodził do mojego pokoju, w panice chowałam przed nim swoje zeszyty i książki, stawiałam na najwyższą półkę koszyk z biżuterią. Ale i tak ciągle mi coś psuł. Na początku nie mogłam się z tym pogodzić. Biegałam do rodziców, awanturowałam się. Staś zawsze szedł za mną i, trzymając palec w buzi, przyglądał się mojemu atakowi furii. To mnie jeszcze bardziej nakręcało. Nie raz i nie dwa miałam ochotę wykrzyczeć rodzicom, że nie chcę tego idioty w domu. Na szczęście za każdym razem udawało mi się powstrzymać, jednak i tak miałam wyrzuty sumienia. Tym bardziej że rodzice, chociaż nie znali moich myśli, starali mi się wynagrodzić fakt, że moje życie tak się zmieniło. – Wiem, że nie jest ci łatwo – wzdychała mama, gdy płakałam, bo Stasiek podarł mój album ze zwierzętami. – Odkupię ci. – Nie trzeba – wzruszałam ramionami, bo w sumie przecież nie o to chodziło. – Wiesz, że on się nie nauczy, nie zrozumie – mówiła mama i mnie przytulała. – Karanie go nie ma sensu, rozmowa też nic nie da. Musimy wszyscy jakoś nauczyć się z tym żyć. Im byłam starsza, tym więcej było we mnie wyrozumiałości. Chociaż długo wstydziłam się tego, że mój brat jest niepełnosprawny. Kiedy przychodziły do mnie koleżanki, a on przychodził do mojego pokoju – jak zwykle zaśliniony i usmarkany – i chciał się do nich przytulać, było mi zwyczajnie głupio. Najchętniej ukryłabym go przed całym światem. – Przecież to nie jego wina, że taki się urodził – tłumaczył mi tata, który widział, co przeżywam. – No i on nic złego nie robi. Oczywiście, ja to wszystko wiedziałam, ale co z tego? Unikałam jak ognia wychodzenia z nim z domu w obawie, że ktoś nas zobaczy razem. Wolałam również umawiać się z koleżankami u nich, niż zapraszać je do nas. I chociaż naprawdę miałam wyrzuty sumienia i bardzo wstydziłam się swojego zachowania – to było to silniejsze ode mnie. Dokuczał mu przez cały wieczór Kiedy poznałam Adriana, miałam dziewiętnaście lat. To była moja pierwsza tak gorąca i wielka miłość. Zwyczajnie oszalałam na jego punkcie. I robiłam, co mogłam, żeby nie dowiedział się o moim bracie. Adrian dziwił się co prawda, dlaczego zawsze umawiam się w mieście albo u niego, a nigdy nie zapraszam go do siebie. Unikałam tego tematu, lawirowałam, ale wreszcie przyszedł czas, kiedy nie mogłam tego dłużej odwlekać. Byliśmy ze sobą prawie dwa lata, a on jeszcze nie poznał moich rodziców. I bardzo już na to naciskał. Kiedy powiedziałam mu o swoim bracie, zrzedła mu nieco mina. Ale stwierdził, że chce go poznać, więc zaprosiłam go do nas na podwieczorek. Wszyscy byliśmy podekscytowani. No, poza Stasiem, bo on oczywiście nie rozumiał, co się dzieje. Cieszył się, że przyjdzie gość, lubił gości, ale nie docierało do niego, że Adrian jest dla mnie ważny. Do rodziców – docierało. Mama wychodziła z siebie, żeby upiec dobre ciasto. Tata oczywiście nieco się najeżył. Wiadomo – konkurencja... Na początku było miło, chociaż Adrian z trudem zniósł serdeczne powitanie, jakie zgotował mu Staś, który każdego przytula... Ale po kilkunastu minutach mój brat zaczął się zachowywać dziwnie. Zawsze jest miły i uśmiechnięty, na swój sposób towarzyski. A teraz nagle zaczął zwyczajnie dokuczać Adrianowi. Zabierał mu ciasto z talerza, nie chciał, żeby ten posłodził sobie herbatę. W pewnej chwili próbował go nawet uderzyć, na szczęście moi rodzice zainterweniowali. – O co mu chodzi? Nigdy się tak nie zachowuje – tłumaczyłam zdenerwowana. – Nie ma sprawy – powiedział Adrian, ale widziałam, że jest coraz bardziej spięty. Potem było jeszcze gorzej. Kiedy chciałam pójść z nim do pokoju, mój brat złapał mnie za rękę, potrząsał głową i mówił – po swojemu – żebym tego nie robiła. Że Adrian jest zły i ma wyjść z domu. Na szczęście, mój chłopak go nie rozumiał, ale my z rodzicami popatrzyliśmy na siebie z niepokojem. Gdy wieczorem odprowadziłam Adriana i wróciłam do domu, Staś przyszedł do mnie. Przytulił się i mówił, że Adrian jest zły, że on go nie chce, że się go boi. Głaskałam go po głowie i zastanawiałam się, czy to objaw klasycznej braterskiej zazdrości. Nigdy się tak nie zachowywał. A może mój inny brat wyczuł coś, czego my nie widzieliśmy? Okazało się, że chodziło o to drugie. Adrian po wizycie u nas bardzo się zmienił. Zaczął mnie unikać. Oszukiwał, że nie ma czasu się ze mną spotkać, bo musi się uczyć, a potem słyszałam od koleżanek, że był na imprezie czy w kinie. Wreszcie nie wytrzymałam i zapytałam go, o co chodzi. – Traktowałem nasz związek poważnie – odparł. – Myślałem, że weźmiemy ślub. – Ja też – powiedziałam, nic nie rozumiejąc z jego słów. – Tym bardziej dziwi mnie to, że teraz tak się zachowujesz! – Oszukałaś mnie. No, przecież twój brat... Wiesz, to może być genetyczne. A jeżeli nasze dzieci też takie będą? Nie wierzyłam własnym uszom. Ale gdy się zastanowiłam, doszłam do wniosku, że nie mogę go winić. Miał prawo się przestraszyć, a w tym, co mówił, było nieco prawdy. Zerwaliśmy ze sobą, a we mnie jakby zatrzasnęły się jakieś wrota. Zrozumiałam, że będę miała kłopot, żeby zacząć własne życie. Wielu facetów myśli przecież tak jak Adrian. A poza tym ja zawsze będę musiała opiekować się bratem! Kiedy zabraknie rodziców albo się zestarzeją, ktoś musi się nim zająć. Przecież nie oddam go do domu opieki! Jestem kobietą z bagażem… To wszystko spowodowało, że zamknęłam się w sobie. Przestałam szukać nowych kontaktów. Skończyłam studia, zajęłam się pracą, pomagałam w domu. Rodzice widzieli, że jestem przygaszona, i też zamartwiali się z tego powodu. Nie chciałam przysparzać im zmartwień, ale co mogłam zrobić? Tym razem mam pełną akceptację Miałam 25 lat, kiedy w pracy poznałam Jarka. Podobał mi się, chociaż był trochę zbyt nieśmiały, wyciszony. Widziałam, z jakim trudem wydusił z siebie pytanie, czy poszłabym z nim na kawę. Poszłam, chociaż nie obiecywałam sobie zbyt wiele. Jednak Jarkowi udało się poruszyć we mnie coś, co dawno temu zgasił Adrian. Ale tym razem nie chciałam popełnić błędu. Już na drugim spotkaniu opowiedziałam mu o Stasiu. Nie przestraszył się, więc po dwóch miesiącach zaprosiłam go do domu. Staś oczywiście rzucił się do witania gościa, na co Jarek najpierw zdrętwiał, a potem niezdarnie poklepał mojego brata po plecach. A po chwili wyjął z kieszeni… gumową piłeczkę do ściskania. – Słyszałem, że to dobry trening dla palców – powiedział zawstydzony. Stasiek piłeczkę trzymał przez cały podwieczorek. I tym razem nie chciał bić mojego chłopaka. Wręcz przeciwnie – podawał mu ciasto i czekoladki. Po swojemu, w ręce, a Jarek dzielnie przyjmował pogniecione smakołyki. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Ostatnio Jarek zaczął coś wspominać o ślubie. Zapytałam go, czy nie boi się, że choroba Stasia może wynikać z obciążenia genetycznego, że nasze dzieci też mogą być inne. – Inne jest piękne! – roześmiał się w odpowiedzi. – Poza tym co ma być, to będzie. Jeżeli się kochamy, to damy radę. A ryzyko, że to geny, jest przecież minimalne. – Ale wiesz, że kiedyś Staś z nami zamieszka? – zapytałam jeszcze, chociaż najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i wykrzyczała, że tak, że wyjdę za niego za mąż! – Jak tylko rodzice przestaną sobie radzić... – Może nawet od razu – powiedział, przytulając mnie. – Wiesz, polubiłem Stasia... Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Tak, Staś jest naprawdę kochany… I wiesz co? Idealnie wyczuwa, czy można komuś ufać, czy nie. – A co twój brat mówi o mnie? – zapytał z niepokojem. – A jak myślisz? – roześmiałam się tylko. – Gdyby miał jakieś zastrzeżenia, dziś byśmy tu razem nie siedzieli... Czytaj także:„Nie chcę żyć w trójkącie z teściową. Postawiłam ultimatum: Paweł pokaże matce, gdzie jej miejsce albo ślubu nie będzie”„Miałam 17 lat, gdy los pokrzyżował moje plany na życie. Usłyszałam okropną diagnozę, która spędza mi sen z powiek”„Kierowniczka traktowała nas gorzej niż bezpańskie psy. Gdy odkryłam, że ma sporo za uszami, nie pozostałam jej dłużna”
Temat: Facet nie wie, czego ze sobą 1,5 roku. Często się kłóciliśmy, ale takie mamy już charaktery. Spory nie trwaly dłuzej niż 3 dni. Szaleliśmy za sobą, on świata poza mną nie widział, kochał mnie, Wszystko by dla mnie poświęcił. Ja natomiast często bywałam zołzowata, obrażałam się o byle bzdety, prowokowałam go... Zawsze jednak mówił, że to takie słodkie, że jestem taka wredna, że kocha to we mnie... W miare swoich możliwości był wyrozumiały, ustępował mi...Choć sam ma ciężką osobowość, jest zaborczy, zazdrosny i uparty. Jestem typową jedynaczką i potrafię być jak wrzód na dupsku... Wydawało mi się, że znalazłam kogoś idealnego dla mnie, kogo nie zrazi mój trudny charakter. Mój były zawsze był we mnie wpatrzony jak w obrazek, robił mi niespodzianki, wymyślał różne romantyczne akcenty, gdy mnie poznał zmieniły sie jego upodobania muzyczne, zaczął intereswać się tym, co ja, zapoznał się z moimi znajomymi. Ludzie uważali, że to chęc zaimponowania mi, że to nie jest prawdziwe, ale ja przywykłam, uwierzyłam mu... Na początku duzo rozmawialiśmy o tym, co czujemy, jednak z czasem, jeśli się cos działo to z reguły ja prawiłam monologi, a on słuchał i czasami sprawial wrażenie, jakby chciał powiedzieć, ze ciągle coś od niego chcę, ciągle coś mi nie pasuje... Jednak nigdy mnie nie opuścił w potrzebie, zawsze po kłotni pierwszy sie odzywał, pierwszy mnie przytulał i mówił, że wszytsko będzie dobrze... Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i zawsze mieliśmy dużo wspólnych rzeczy do roboty. Dobrze się dogadywaliśmy, ja lubię "męskie" zajęcia, typu ryby, grzyby, piłka, samochody, karty, wypad na piwo. Duzo zajęc nas łączyło. Mimo kłotni wiedziałam, że nie mogłabym go zamienić na nikogo innego , choć czasem nie doceniałam, wysmradzałam, kochałam ponad życie i miałam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Że zawsze będziemy blisko, w naszym świecie, pomagać sobie i się kochać... Niestety w pewnym momencie doszło do tego, że zaczęliśmy się oddalac... Może wkradło się odrobinę rutyny, ale doszły nam nowe obowiązki na uczelni, on był zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela, który coś do mnie czuje, a z którym utrzymywałam częstszy kontakt. Był chorobliwie zazdrosny, w dodatku w pracy, w domu miał kłopoty. Doszło do kilku awantur, jedna była bardzo poważna. Po tej awanturze on jakby się wypalił. Coraz rzadziej się odzywał w ciągu dnia, nasze rozmowy były ograniczone, nie słuchalismy sie. Psuło się jednym słowem, ale ja ciągle nie widziałam tego, bo myslałam że to minie, że to tylko taki okres... Dopiero, gdy było naprawde źle, gdy on zaczął naprawdę się odcinać obudziłam się... Próbowałam rozmawiać, prosiłam, błagałam, dzowniłam do niego, pisałam, ale nic nie pomagało. Mówił tylko, ze on już nie może być taki jak dotychczas, ze mam to zaakcpetować, ale nie potrafił powiedziec, co dokładnie się w nim zmieniło, zgasło... Przez cały ten czas przepraszał, mówił, że bardzo mnie kocha, ze beze mnie nie może, że nigdy mnie nie opuści, że on to naprawi, że ogarnie się, że będzie jak kiedyś... Ja byłam bezradna, często płakałam... Nic z jego strony się nie zmieniło, wręcz przeciwnie, doszła złosć związana z zazdrością, potem róznice, okazało się, ze nasze wspólne plany na przyszły rok nie mają dla niego odniesienia w rzeczywistości... W końcu w najgorszym dla mnie momencie on powiedzial, ze to koniec. Że kocha mnie , owszem, ale nie widzi przyszłości dla nas, że nasze charaktery są zbyt duza sprzecznością, że zbyt mocno sie ranimy, że zblokował się i nie potrafi już być ze mną...Powiedział, ze nie chce tylko, bysmy traktowali się jak nieznajomi, tylko spotkali czasami. Byłam zdruzgotana, pisałam do niego, dzowniłam, prosiłam, aby mi pomógł, aby przytulił... Byłam na skraju, sama, zawsze do niego przychodziłam z każdym moim problemem, a on odpisał mi kilka razy, a potem urwał kontakt... Po kilku dniach dałam mu spokój... Nie mogłam jesc, spac, ale postanowiłam, że zmienie tą sytuację, ze teraz ja pokażę, będę walczyć ile sił... Zmieniłam nastawienie, poprosiłam o spotkanie. Zgodził się. Rozmawialiśmy długo, o wszystkim, co u nas... Potem się przytuliłam. . . Aranżowałam kolejne spotkania, on nie wykazał ani razu inicjatywy, wszystko z jego strony było takie niezobowiązujące, takie wymęczone, ale nie dawałam za wygraną... Zaczęlismy brnąc w to coraz dalej. Nie potrafił mi sie oprzeć, sam przyznał, że ma do mnie ogromną słabośc, jednak nie chciał słyszec o powrocie, twierdził, że się zblokował przed byciem w związku, że nie potrafi i basta, poza tym tonie w problemach, jest zmęczony... Nie angażował się w to, był ostrożny, miał czas na wsystko, a ja byłam jakby dodatkiem. Dzielnie to znosiłam, jednak w końcu że to nie może tak trwać, ile jeszcze mamy tkwic w ukladzie "bez zobowiazan" skoro się kochamy... On jakby się przejął, powiedział, że dla niego to wcale nie jest "bez zobowiązań" , że kocha mnie, ale chce, żeby to powoli się jakos ułożyło, że ma nadzieje, że będzie dobrze... W końcu zaczął w to wkładac odrobinę serca, jednak i tak czułam niedosyt. Byłam jednak szcześliwa, byłam blisko... W końcu bylismy już niemal ze sobą, kiedy wzięłam do ręki jego nieszczęsny telefon i ujrzałam, ze pisał ze swoja dawną znajomą, w dość jednoznacznym klimacie, nazywał ja tak, jak mnie kiedyś, widac, ze był zaaferowany tą znajomością. Wszystko we mnie się wzburzyło, on poświęcał mi minimum czasu, musiałam na niego czekać, inicjować te spotkania, żeby to odbudować... Tak bardzo cierpiałam, że znalazłam się na skraju, tyle łez wylałam, gdy mnie zostawił. Twieerdził, że nie interesują go inne dziewczyny, że nie poszuka drugiej takiej, jak ja, że nie potrafi, ze ma tak mało czasu, czasami czekałam kilka minut, aby mi odpisał 3 słowa... Poczułam sie osuzkana i wykorzystana, jako "opcja"... Całe emocje przelałam na zewnatrz, znów doszło do awantury, uderzyłam go... Uważam, że to prymitywne, ale naprawde w tamtym momencie wszystko mi się zawaliło, tyle starań, żeby się dowiedzieć, że jest sie w jakiejś grze, że staram się o każdy jego kontakt, a on poświeca ten cenny czas na flirtowanie z jakaś dziewczyną. On się wystraszył, obiecał, ze to naprawi, ze kocha mnie, ze pragnie tylko mnie, że zrobi wsyztsko bym dała mu szanse... Postanowiłam się odciąc na chwilę, spotkalismy się kilka dni póxniej, przepraszal, obiecywał , że to naprawi, nawet dał mi kwiaty, jednak jakoś nie angażował się specjalnie... dalej dbał o swoje potrzeby, a ja byłam gdzies obok... Mielismy sie spotkać na chwilę w jeden dzien, jednak on twierdził, że musi pilnie jechac do domu... jak się potem okazało, "pilnie" jechał do kumpla pić... Wkurzyłam sie, znów poczułam się na drugim planie, pokłóciliśmy się przez sms, na drugi dzien sie spotkaliśmy przypadkiem, siła praktycznie musiaałam go zaciagnąc w zacisze by porozmawiać. On nie chciał mi nic tłumaczyć, powiedział, że jednak rezygnuje, że kocha mnie, ale... no ale ... ten sam powod... nie widzi tego, nie dogadamy się, nie chce mu sie domyslać czego ja oczekuję (choć wiele razy mowilam), ze nie chce byc ze mna i nie będzie mnie już więcej ranił. Rozstalismy się w złości, on wyjechał na pare dni.. Zero kontaktu... Mam już dośc, męczę się bez niego, ale z nim też nie jest kolorowo, nie moge sie uwolnić od wspomnień, od tej słabości do niego. Kocham go, chce to naprawic, ale nie potrafię walczyć i starac się za 2, nie potrafię.... Jak powinnam go traktować? Jak mam postępować... On zmienia zdanie tak czesto... Mam mętlik w głowie... Prosze, pomózcie mi spjrzeć na to trzeźwo, zinterpretować jego postepowanie...
facet nie wie czego chce